W kręgu Wicca - Przywracając świętą męskość








Ruchy inspirowane czarownictwem, które obecnie przeżywają renesans dzięki mediom społecznościowym, poświęcają ogromnie dużą część swojej uwagi celebracji Świętej Kobiecości. Od kiepskich książek takich jak Czary. Jak być współczesną wiedźmą? (sic!), przez instagramowe ilustracje dziewcząt tworzących krąg i modlących się do Wielkiej Bogini, aż po bardziej szczytne i sensowniejsze inicjatywy, jak kobiece kręgi, które znaleźć dziś możemy w każdym mieście, „sabaty” tylko dla kobiet (oczywiście płatne), a nawet festiwale w trakcie których możemy medytować i ćwiczyć z innymi kobietami czy dziećmi, tworzyć totemy swoich wagin i rozmawiać o tym, jakie to wspaniałe, że nie trzeba się golić. 

To wszystko jest oczywiście potrzebne: kobiety mają swoją przestrzeń, swój głos w kulturze, swoją religijność. Ale wszystkie te ruchy mają wspólną cechę, której nie mogę zaakceptować: ignorują, a czasem wręcz represjonują męskość. 

Tyle dziś mówi się o świętej miesiączce, świętej waginie, o pięknie nagiego, kobiecego ciała. Feminizm na każdym kroku epatuje „waginalną dumą”, spychając na margines i wyszydzając piękno mężczyzny, które nie odstaje wcale od piękna kobiety.

Jedna z moich uczennic spytana, co wie o Wicca, odparła: jest Rogaty Bóg i Bogini, ale On chyba nie ma takiego znaczenia, jak Ona. Z tego, co czytałam, Bogini jest ważniejsza.
Myślałam o tym długo po naszym spotkaniu i poczułam, że mocno dotknęły mnie te słowa. Rogaty Bóg jest bowiem nie tylko obecny w mojej religii, nie tylko tak samo istotny, jak Bogini, ale też mi, osobiście, bardzo bliski. 

Rogaty Bóg nie wpisuje się w ugrzeczniony obraz mężczyzny lansowany przez współczesne media. Jego męskość jest pierwotna, dzika, nieokiełznana, zwierzęca. Jako taka, nie oznacza jednak wcale, że jest okrutna, brutalna i nieczuła. Przeciwnie. Penis we wzwodzie wcale nie musi być oznaką gwałtu – dziś jednak, gdy myślimy o penisie we wzwodzie pośród wszystkich „totemicznych cipek”, może to budzić jedynie śmiech bądź strach. Zarówno jednak śmiech, jak i strach, odbiera męskości jej naturalną moc i naturalne piękno. A pozbawiona naturalnej mocy męskość staje się wynaturzona, szukając swojej siły w próbie podporządkowania sobie innych. 
Kilka miesięcy temu oglądałam jeden z najbardziej wstrząsających, rewolucyjnych dokumentów ostatnich lat – Red pill. Nakręciła go feministka, która badając działania Ruchu Praw Mężczyzn (M.R.M.) zaczyna kwestionować własne przekonania. Dokument – także dla mnie – okazał się wstępem do przewartościowania wielu poglądów, które od lat tkwiły we mnie, gdy identyfikowałam samą siebie jako zażartą feministkę. Wiele jednak zmieniło się, gdy urodziłam syna. Nagle zaczęłam dostrzegać, jak niesprawiedliwa dla mężczyzn i męskości jest dzisiejsza rzeczywistość. To brzmi jak słowa szaleńca, prawda? Jesteśmy tak mocno przyzwyczajeni do mówienia o „niesprawiedliwości wobec kobiet”, że samo wyrażenie „świat jest niesprawiedliwy dla mężczyzn”, „świat dyskryminuje mężczyzn” – brzmi nienaturalnie! 

A jednak trudno zaprzeczyć faktom: większość samobójców to mężczyźni. Większość więźniów to mężczyźni. Większość żołnierzy przymusowo wysyłanych na wojnę to mężczyźni. Praktycznie nie istnieją instytucje mające pomóc mężczyznom będącym ofiarami przemocy domowej. Procent ofiar przemocy domowej wśród kobiet i mężczyzn jest bardzo zbliżony. Gender studies to dziś na uniwersytetach zajęcia poświęcone li i jedynie kobietom, kobiecości, feminizmowi. Mężczyźni otrzymują większe kary za te same przestępstwa, co kobiety. Chłopcy w szkołach są częściej i surowiej karani, niż dziewczynki. Nawet reklama Gilette sugeruje, że facet z natury skłonny jest do agresji. Jeśli do tego jest biały – no, to już okrutny wysłannik patriarchatu!
Skoro jednak mężczyźni są w takim złym położeniu, to gdzie jest ten „patriarchat”, o istnieniu i konieczności obalenia którego wciąż słyszymy…? 

Wracając do Rogatego Boga – to właśnie jest piękno Wicca, że żadnemu z Bóstw nie przydaje się większej mocy, większego znaczenia. Każde z nich jest równie ważne, co drugie, każde z nich strzeże swoich Misteriów i swoich Tajemnic. Ich wzajemny taniec stanowi eksplozję życia, mocy twórczej, energii, kreacji. Niczym w świętym tańcu Śiwy i Śiakti – Bóg i Bogini, obecni wspólnie na wielu poziomach naszego życia i przejawiający się w różnoraki sposób – tworzą rzeczywistość widzialną i niewidzialną. Jeśli pozbawimy mocy i seksualności jedno z naszych bóstw, tym samym okaleczamy też drugie. Bogini bez Rogatego Boga to niepełny, poraniony, fałszywy symbol, niczym jin, od którego ktoś odłupał część jang. Pozbawiając mężczyzn ich naturalnej mocy, tłumiąc ją w nich, nie pozwalamy im odnaleźć swojego wewnętrznego Rogatego Boga. 
Wicca jednak przywraca obraz boskości do równowagi. Dzięki tej równowadze wiemy – niezależnie od naszej orientacji seksualnej i od naszej płci, że Bóg i Bogini tańczą w nas wspólnie, zawsze we dwójkę, nierozłączni. 


Aleksandra „Oltrix” Mikinka


Komentarze

  1. Bardzo ciekawy artykuł poruszający bardzo ważną sprawę. Udostępniam. Niech idzie dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie nam miło, jeśli zostawisz komentarz :)

Popularne posty